Publicyści i komentatorzy piszą, że "taśmy Gudzowatego" to paradoksalnie wielka szansa dla Olejniczaka, by odnowić, na nowo zdefiniowac polską Lewicę.
Ale co to właściwie miałoby znaczyć? Jaka miałyby być ta lewica? Bo na razie partii lewicowej w Polsce nie ma!!! O SLD nie ma co wspominać. To grupa kolesiów, którzy przez 18 ostatnich lat zamiast dbać o lewicowy program, balowali z najbogatszymi biznesmenami w Polsce, o czym się na każdym kroku przekonujemy.
Olejniczak tkwi i będzie tkwił w jednym bloku z ultraliberałami ekonomicznymi (demakraci.pl), którzy niedawno jeszcze promowali "liniowy" podatek dochodowy...gdzie tu lewicowość? Gdzie lewicowa wrażliwość społeczna? Jak to się ma do opiekuńczego państwa? Jednocześnie Olejniczak mówi o nawet 50% podatku dla najbogatszych...
A więc jaka ta nowa Lewica? Z Kwaśniewskim i Frasyniukiem? Czy bardziej ze środowiskiem młodego ideologa Sierakowskiego?
